Kazik Staszewski miał już epizod z pozwaniem do sądu bloggera za użycie na stronie jego cytatu. Jednak to co zobaczyłem na stronie staszewski.art.pl zaskoczyło mnie.
http://staszewski.art.pl/
watek na forum http://www.kazik.pl/forum/viewtopic.php?id=6756&p=1
http://staszewski.art.pl/
watek na forum http://www.kazik.pl/forum/viewtopic.php?id=6756&p=1
Drogi Kaziku,
Przez dziesięć lat tworzyłem serwis internetowy poświęcony Twojej twórczości http://www.staszewski.art.pl poświęcając swój czas, nierzadko pieniądze, ale przede wszystkim wkładając w tę pracę dużo serca i wysiłku. Nigdy nie domagałem się z tego tytułu jakichkolwiek przywilejów czy szczególnego traktowania. Ufnie wierzyłem, że choć słowa podziękowania za to, co robię, nigdy przez tę minioną dekadę nie padły, to jednak żywisz do mnie szacunek i jesteś mi jakoś wdzięczny, że bezinteresownie propaguję Twoją twórczość w sieci.
Niestety, miniony weekend całkowicie pozbawił mnie złudzeń, co do tego, jakie jest Twoje zdanie na temat mojej pracy. Dowiedziałem się bowiem od Twojego serdecznego przyjaciela i jednocześnie menadżera, że jeśli w ciągu tygodnia nie usunę ze strony banerów reklamowych to... reprezentująca Cię kancelaria prawna wystosuje odpowiednie pismo przeciwko mojej osobie. W oparach absurdu musiało narodzić się także Twoje drugie, tygodniowe ultimatum, abym żonie Twojego starszego syna dał stały dostęp do mojego serwisu na FaceBooku w celu... lepszej promocji ich wspólnej działalności wydawniczej.
Jestem ogromnie rozczarowany i czuję do Ciebie wielki żal, że postanowiłeś wytoczyć najcięższe działa przeciwko osobie, która była Ci zawsze przychylna. Zawiodłem się również wierząc, iż głośna historia pisma z reprezentującej Cię kancelarii przeciwko autorowi bloga http://www.supermarket.blox.pl, który "dopuścił się naruszenia" używając cytatu z Twojej piosenki, to był tylko przysłowiowy wypadek przy pracy. Na własnej skórze przekonałem się, że zarówno jego jak i mój przypadek są jednak elementami jakiejś większej i przez umysł niepojętej kampanii pt. "Kazik kontra reszta świata".
Przez lata ceniłem w Tobie to, że potrafiłeś dokonywać trafnych wyborów w myśl słów z Twojej piosenki "Idę tam, gdzie idę". Posiłkując się innym cytatem z Ciebie, tym razem "polazłeś w rejony, gdzie nikt o zdrowych zmysłach, nie chodzi nocą ani nawet za dnia". Niestety, muszę z przykrością stwierdzić, iż nie widzę już możliwości dalszego istnienia serwisu internetowego o osobie, która grozi mi sądem czy wymusza na mnie decyzje o tym, kto będzie moją stroną zarządzał. W moim świecie wartości, przyjaciół nie szczuje się psami, a nieznajomym pod przymusem nie powierza się kluczy do swojego domu.
Jako, że ów list przybrał formę otwartą, chciałbym podziękować wszystkim, którzy dołożyli swoją cegiełkę do tworzenia tej swoistej internetowej encyklopedii - od redagujących njusy po wysyłających materiały czy dzielących się ciekawymi informacjami dotyczącymi lidera Kultu. Doskonale zdaję sobie sprawę, że bez ich wkładu i poświęcenia strona nie przetrwałaby próby czasu. Pragnę wyrazić wdzięczność także, a może przede wszystkim, zwykłym czytelnikom mojego serwisu za życzliwość i miłe słowa płynące z waszych ust przez te lata. Dzięki Wam wiedziałem, że było warto i że był sens w tym, co robiłem.
Z pozdrowieniami,
LeeQS

z drugiej strony troche mi go szkoda, ze jest zdolny do takiej desperacji i... hipokryzji. przeciez to komercja w jakis sposob, nie? w dodatku tania 


