Polki potrafią zrobić "karierę" za granicą.
Londyńska Policja Metropolitarna prowadzi od kilku miesięcy zakrojoną na szeroką skalę operację przeciwko prostytutkom. Bobbies uderzyli teraz w znaną z luksusowych burdeli dzielnicę Newham. To tam z usług dam negocjowalnego afektu korzystają biznesmeni pracujący w nieodległym City.
Kilka dni temu tabloid "News Of The World" poinformował o zatrzymaniu kilku bankowców na, hm, gorącym uczynku. Policja zgarnęła i panów i panie, publikując w dodatku ich zdjęcia
zrobione podczas akcji. Wśród sfotografowanych osób znalazły się również Polki.
Po kilku dniach nasze rodaczki wyżaliły się lewicowemu dziennikowi "The Guardian" (który oczywiście wziął prostytutki w obronę). Panie zaznaczyły, że nie zostały o nic oskarżone, a prostytucją zajmują się tylko w nadgodzinach – pracują bowiem jako opiekunki do dzieci. A teraz policjanci sprawili, że wszyscy dowiedzieli się o ich najbardziej dochodowym zajęciu.
Jak widać, w mentalności naszych rodaczek "pracujących" na Wyspach nic się nie zmieniło. Dwa lata temu pisałem o polskich prostytutkach w UK, które: po pierwsze – nie uważają siebie za prostytutki; a po drugie – boją się przed ujawnieniem światu źródła swoich dochodów.
Tak, one są tylko opiekunkami lub sprzątaczkami. I oby tylko mężowie się nie dowiedzieli.
[align=right]
źródłó:pardon.pl[/align]
Co sądzicie o tego typu "dorobku" za granicą?
Dla mnie totalny brak dobrego smaku,zanik Kobiecości.
Podejrzewam że tego typu zjawisko ma również miejsce w holandi,gdzie małolatki jeźdzą na wakacje.Znacie takie dziewczyny?

