Strona 1 z 1

Pamiętajmy o Sabrze i Shatili

PostNapisane: Pt, 16 wrz 2011, 19:36
przez MarkedOne
Masakra

Było to 28 lat temu – 16 września 1982 roku. Masakra tak straszna, że ludzie, którzy o niej wiedzą, nie mogą jej zapomnieć. Zdjęcia są makabrycznym przypomnieniem – zwęglone, bezgłowe, nieprzyzwoicie zbezczeszczone zwłoki, zapach gnijącego mięsa, jeszcze tak obrzydliwe dla tych, którzy pamiętają ją, jak kiedy wzbraniali się przed nią te wszystkie lata temu. Dla ofiar i garstki pozostałych przy życiu był to 36-godzinny holokaust bez litości. To było zamierzone, zaplanowane i nadzorowane. Ale do dnia dzisiejszego zabójcy pozostają bezkarni.

Sceną tej rzezi były Sabra i Shatila – dwa palestyńskie obozy dla uchodźców w Libanie. Pierwszy z nich już nie istnieje, a drugi jest okropnym przypomnieniem bestialstwa człowieka wobec mężczyzn, kobiet i dzieci – a dokładniej bestialstwa Izraela, bestialstwa narodu, który wykonał rozkaz Izraela i bestialstwa świata uważającego, że to nie miało żadnego znaczenia. Byli tam międzynarodowi świadkowie – lekarze, pielęgniarki, dziennikarze, którzy widzieli te makabryczne sceny i próbowali powiedzieć o tym światu, ale na próżno.

Każde z tych działań było wystarczająco barbarzyńskie, by wywołać strach i wstręt. Było to ludzkie okrucieństwo w najgorszym wydaniu i dr Ang Swee Chai była jego naocznym świadkiem, kiedy pracowała dla Palestyńskiego Czerwonego Półksiężyca przy umierających i rannych. To, co widziała, było tak niewyobrażalne, że okrucieństwa popełnione muszą być rozdzielone od siebie, by nawet zacząć pojmować ohydę tej zbrodni.

Torturowani ludzie. Sczerniałe zwłoki cuchnące pieczonym mięsem na skutek wstrząsów elektrycznych, które wprawiały je w konwulsje zanim zatrzymało się serce – elektryczne druty jeszcze zawiązane wokół ich martwych kończyn.

Ludzie z wydłubanymi oczami. Nierozpoznawalne z dziurami twarze, co spowodowało, że zapadli w ciemność zanim, na szczęście, zakończyli swoje życie.

Zgwałcone kobiety. Nie raz – lecz dwa, trzy, cztery razy – okropnie zbezczeszczone, nogi bezwstydnie porozrywane, nawet nie przykryte ubraniem, by zachowały godność w momencie śmierci.

Dzieci porozrywane dynamitem. Tak wiele części ciała oderwanych od ich drobnych korpusów, że było trudno zgadnąć, do kogo należały – tylko kupki zakrwawionych kończyn pośród potarganych głów dzieci w kałużach krwi.

Zamordowane rodziny. Krew, krew i więcej krwi rozbryzganej na ścianach domów, w których w szale zabijano siekierami całe rodziny, lub ułożone w szeregu w celu dokonania uporządkowanej egzekucji.

Byli również dziennikarze, którzy przybyli po masakrze i którzy mieli do opowiedzenia równie okropne historie, lecz żadnej z nich nie umieszczono na pierwszych stronach gazet, co spowodowałyby, że prawodawcy zażądaliby natychmiastowych odpowiedzi. To, co zobaczyli, opisali w swoich artykułach, a te zniknęły w archiwach do dzisiaj, ale nie są mniej wstrząsające teraz. Świadectwa te muszą być przetrawione indywidualnie jako systematyczne tortury i mord indywidualnych, niewinnych istot ludzkich, a nie wrzucone do jednego worka jako zbiorowa śmierć.

Kobiety zastrzelone w kuchni podczas gotowania. Bezgłowe ciało dziecka w pieluszce leżące obok dwóch zmarłych kobiet. Niemowlę, jego małe nóżki ociekające strugami krwi, zastrzelone w plecy pojedynczym nabojem. Zamordowane niemowlęta, ich ciała sczerniałe podczas rozkładu, rzucone na sterty śmieci razem ze sprzętem izraelskich żołnierzy i pustymi butelkami whisky. Wykastrowany starszy mężczyzna, z grubą warstwą much na porozdzieranych wnętrznościach. Dzieci z poderżniętymi gardłami. Sterty gnijących ciał spuchniętych od gorąca – mali chłopcy, wszyscy zastrzeleni z bliska.

Najbardziej paraliżujące ze wszystkiego to wspomnienia ocalałych, których przeżycia były tak szokujące, że mówienie o nich musiało sprawiać niewyobrażalny ból. Jeden z nich, Nohad Srour (35), powiedział:

„Niosłem moją roczną siostrę i krzyczała „Mama! Mama!” kiedy nagle zamilkła. Spojrzałem na nią i zobaczyłem, że jej mózg wypadł mi na rękę. Spojrzałem na człowieka, który strzelał do nas. Nigdy nie zapomnę jego twarzy. Potem poczułem dwa pociski rozrywające mi bark i palec. Upadłem. Nie straciłem przytomności, ale udawałem martwego”.

Statystyki odnośnie ofiar różnią się, ale nawet według źródeł wojskowych Izraela, oficjalna liczba wynosiła 700, a izraelski dziennikarz Amnon Kapeliouk podał liczbę 3,500. Palestyński Czerwony Półksiężyc mówi o ponad 2,000. Niezależnie od liczb, nie będą one i nie mogą złagodzić tego, co było wyraźną zbrodnią przeciwko ludzkości.

Piętnaście lat później, Robert Fisk, dziennikarz, który przybył tam jako jeden z pierwszych, powiedział:

„Gdyby Palestyńczycy zamordowali 2,000 Izraelczyków, to czy ktoś mógłby mieć wątpliwości, że dzisiejszego ranka światowa prasa i telewizja pamiętałyby ten ohydny czyn? A jednak w tym tygodniu ani jeden amerykański dziennik – ani też brytyjski – nawet nie wspomniały o rocznicy Sabra i Shatila”.

Nie jest inaczej dwadzieścia osiem lat później.

Rozwój sytuacji politycznej

To, co się stało, musi być umiejscowione na tle Libanu, który został napadnięty przez armię izraelską kilka miesięcy wcześniej, prawdopodobnie w „odwecie” za próbę zabójstwa ambasadora Izraela w Londynie 4 czerwca 1982 roku. Izrael obwiniał za nią Organizację Wyzwolenia Palestyny (OWP) Arafata, z siedzibą w Bejrucie. W rzeczywistości, była to rywalizująca grupa bojowników pod przywództwem Abu Nidala. Izrael chciał usunąć OWP z Libanu całkowicie i 6 czerwca 1982 roku Izrael rozpoczął druzgocący atak na libańską i palestyńską ludność cywilną w południowej części Libanu. Rząd Libanu podał liczbę zmarłych na 19.000 i około 30.000 rannych, ale te liczby są mało dokładne ze względu na masowe groby i inne ciała utracone w gruzach.

1 września ustalono zawieszenie broni za pośrednictwem amerykańskiego dyplomaty Philipa Habiba, a Arafat i jego ludzie przekazali swoją broń i ewakuowano ich z Bejrutu z gwarancją USA, że pozostała w obozach ludność cywilna będzie chroniona przez międzynarodowe siły pokojowe. Tej gwarancji nie dotrzymano i stworzona próżnia utorowała drogę do okrucieństw, które nastąpiły później.

Wkrótce po wycofaniu się sił pokojowych, ówczesny izraelski minister obrony Ariel Szaron zdecydował wykorzenić około „2,000 terrorystów”, którzy, jak twierdził, jeszcze ukrywali się w obozach dla uchodźców Sabra i Shatila. Po dokładnym otoczeniu obozów czołgami i żołnierzami, Szaron nakazał ostrzeliwanie obozów, trwające całe popołudnie i wieczór 15 września, pozostawiając „sprzątanie” obozów libańskiej prawicowej chrześcijańskiej milicji znanej pod nazwą falangistów. Następnego dnia falangiści, uzbrojeni i wyszkoleni przez izraelską armię, weszli do obozów i rozpoczęli masakrę bezbronnych cywilów, podczas gdy izraelski gen. Jaron wraz ze swoimi żołnierzami obserwowali ich działania. Bardziej groteskowo, armia izraelska postarała się, by nie było przerwy w 36-godzinnym zabijaniu i oświetlała teren racami, kiedy zapadła noc i zaciskała kordon wokół obozów by upewnić się, że żaden z mieszkańców obozów nie ucieknie przed zorganizowanym terrorem.

Dochodzenia, oskarżenia i bezkarność

Chociaż izraelska Komisja Śledcza Kahana nie uznała nikogo z Izraelczyków winnym bezpośrednio, to stwierdziła, że Szaron był „osobiście odpowiedzialny” za „nie wydanie odpowiedniego rozkazu, by zapobiec lub zmniejszyć niebezpieczeństwo masakry”, zanim wysłał falangistów do obozów. Komisja zaleciła nieprzekonująco, by premier rozważył usunięcie go ze stanowiska. Szaron podał się do dymisji, ale został ministrem bez teki i dołączył do dwóch parlamentarnych komisji – obrony i spraw libańskich. Nie ma wątpliwości, jak zauważył Chomsky, „że śledztwo nie było wobec osób, które miały ponieść uszczerbek na rzecz prawdy i uczciwości „, lecz z pewnością zyskało wsparcie dla Izraela w amerykańskim Kongresie i wśród opinii publicznej. To Międzynarodowa Komisja Śledcza pod kierownictwem Seana Mac Bride’a doszła do wniosku, że „bezpośrednio odpowiedzialnym” był Izrael, gdyż obozy podlegały jego jurysdykcji jako siły okupacyjnej. Ale pomimo tego, że ONZ opisała tę ohydną operację jako „zbrodniczą masakrę” i uznała ją za akt ludobójstwa, nikt nie został postawiony przed sądem.

Dopiero w 2001 roku w Belgii wszczęto proces przez ocalałych z masakry i krewnych ofiar przeciwko Szaronowi opierając się na jego bezpośredniej odpowiedzialności. Jednak sąd nie zezwolił na „powszechną jurysdykcję” – zasadę, która miała zlikwidować bezpieczne schronienie dla zbrodniarzy wojennych i pozwolić na wszczynanie procesów w różnych państwach. Proces wygrano poprzez apelację i pozwolono na jego kontynuację, ale bez Szarona, który wówczas był premierem Izraela i posiadał immunitet. Wmieszanie się USA doprowadziło do zlikwidowania przez parlament belgijski powszechnej jurysdykcji i do czasu powstania w następnym roku Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze sprawców masakry w Sabra i Shatila nie można już było ścigać, ponieważ zakres jego obowiązków nie pozwalał na rozpatrywanie spraw zbrodni wojennych, zbrodni przeciwko ludzkości czy ludobójstwa sprzed daty 1 lipca 2002 roku. Ani Sharon, ani ci, którzy dokonali masakry, nigdy nie zostali ukarani za straszliwe zbrodnie.


Szerszy obraz

Okres jaki upłynął od czasu, kiedy dokonano tych czynów, nie powinien być przeszkodą w ujawnieniu prawdy. Po ponad 60 latach od nazistowskich zbrodni wobec Żydów w Europie świat wciąż opłakuje i wspomina i stawia pomniki i buduje muzea dla upamiętniania holokaustu. Jak to się robi, dla kogo oraz jak wielkiej liczby dotyczy, nie czyni zbrodni mniej lub bardziej haniebnymi. Nigdy nie można ich usprawiedliwiać nawet uzasadnieniem siły jednego państwa, że inni powinni być ukarani, lub, co gorsza, są po prostu gorszymi lub bezwartościowymi ludźmi. To powinno doprowadzić nas wszystkich do pytania, według czyjego osądu podejmowane są takie decyzje i jak w ogóle możemy usprawiedliwiać tego rodzaju zbrodnie?

Zbrodnie popełnione w obozach Sabra i Shatila należy umieścić w kontekście trwającego ludobójstwa palestyńskiego narodu. Raport MacBride’a ujawnił, że te zbrodnie „nie były sprzeczne z szerszymi intencjami Izraela, by zniszczyć polityczną wolę i tożsamość kulturową Palestyńczyków”. Od czasu masakry w Deir Yassin i innych z 1948 roku, ci, którzy przeżyli, dołączyli do setek tysięcy Palestyńczyków, którzy zbiegli przed litanią masakr popełnionych w latach 1953, 1967, inwazją Libanu w 1982 roku, masakrą w Jeninie w 2002 roku, oraz najnowszą zbrodnią z 2008/2009 r. dokonaną na mieszkańcach Gazy. W ten sposób ofiary i ci, którzy przeżyli zbrodnie w Sabra i Shatila zgromadzili się w nieustającej nakbie zamordowanych, wypędzonych, bezdomnych i odrzuconych – programie czystek etnicznych dokonanych według syjonistycznego planu, by ostatecznie i na zawsze unicestwić społeczność palestyńską i jej naród.

To dlatego powinniśmy pamiętać o Sabrze i Shatili 28 lat później.

Sonja Karkar – 16.09.2010, tłumaczenie Ola Gordon

*Sonja Karkar – redaktor Australijczyków za Palestyną (Australians for Palestine)

Źródło: http://australiansforpalestine.com/29820

za: palestyna.wordpress.com (tekst ukazał się w 2010 roku)

-- Dodano 16 wrz 2011, 2011 19:36 --

[/youtube]