Gdzieś został poruszony temat snów, więc zakładam nowy wątek;)
Jak ktoś ma dobrą pamięć, to może się podzielić tutaj swoimi snami.
Opisze jeden ze swoich dzisiejszych snów, jeden z dłuższych.
Sen zaczyna się w pobliżu jakiejś bezludnej wyspy, jestem w morzu/oceanie na około jest pełno części rozbitego samolotu, jakieś bagaże, są też inni pasażerowie, nikogo nie znam(swoją drogą nie pamiętam żebym leciał samolotem), wychodzę na plaże, palmy, błękitna woda(niczym LOST;))inni również wychodzą z wody, wspólnie zaczynamy się zastanawiać co się stało, co dalej robić(jest nas około 8 osób, jakieś 20 metrów dalej jest druga grupka ludzi, ale nie podchodzimy do nich)gadamy, gadamy, ktoś mówi, że trzeba coś zjeść, jakaś starsza kobieta mówi, że była wcześniej na podobnej wyspie i że zna tutejsze przysmaki i że przygotuje nam jedzenie. Następnie widzę na piasku ułożonych w równym rządku kilkanaście wielkich liści robiących za talerze , na każdym z nich jest ... pojemniczek z mrówkami, jakieś 2 wielkie mrówki ze skrzydłami i 4 jakieś rośliny(myślę sobie "no zajebista kolacja") wszyscy siadają w rzędzie przed swoimi "talerzami" a ja jako jedyny na przeciwko nich, ktoś pyta jak to jeść, baba mówi "bierzesz mrówkę, odrywasz skrzydła i jesz";) więc wszyscy się delektują, ja sobie odpuszczam.Patrzę w niebo, jest intensywnie niebieskie, widzę chmurę w kształcie tęczy, trochę się dziwie, patrze w drugą stronę, jest tam chmura w kształcie zamku z piasku odwróconego do góry nogami, zamiast kopuły ma wulkan z którego wydobywa się dym, ktoś również go zauważa i się nim zachwyca. Siedzimy na tej plaży kilka dni(tak mi się przynajmniej wydaje), w końcu ktoś wpadł na pomysł aby pozwiedzać. Jak się okazuje jakieś 100m dalej za drzewami jest opuszczona stacja kolejowa, wagony towarowe porośnięte roślinami, wszystko w środku dżungli, idziemy dalej i ... stacja okazuje się planem filmowym, reżyser, statyści, każdy zabiegany, nikt z nami nie rozmawia. Jest już zmrok, idziemy spać do jakichś baraków, otwieram drzwi do jednego, leżą tam materace, na nich ludzie, pytam ile mają materaców, mówią że 11, a osób 18. Idę do drugiego, również nie ma tam miejsca, do trzeciego ... to samo. Jestem zmęczony, śpiący, wkurzam się i idę na plażę ... c.d.n
-- 19 maja 2011, 2011 00:45 --
po plaży ani śladu, zamiast tego są doki, statki, pełno robotników. Pytam ochroniarza skąd to się tutaj wzięło? Mówi że dostali $3mln, aby to w dzień przebudować. Nagle ktoś do mnie strzela, nie trafia, ochroniarz również wyjmuje broń, uciekam jak najdalej. Wchodzę na jakąś wieżyczkę z bambusa, jest tam typ z nożem, zanim zdążył mnie zaatakować dostał kulke od snajpera. Padam na glebę, zabieram nóż, odczekuje trochę i przechodzę mostkiem do drugiej wieżyczki. Jest tam dwóch kolesi, snajper zabija ich jedną kulą. Idę do 3 wieży, jest tam ... Tede w szerokiej różowej koszulce i różowej czapce, witam się, gadamy, nagle wchodzimy do podziemnego parkingu. Mnóstwo tam samochodów, popycham jakiś, wpada na inne, zdziwiony z jaką łatwością mi to przyszło popycham następny, rozbija się, następny biorę do ręki niczym Hulk i rzucam w inne,alarmy wyją, zaczyna się zabawa. Dostrzegam karetkę(banan na twarzy), wsiadam do niej, włączam sygnał, chce odjechać, nagle właściciel wali w szybe, próbuje otworzyć drzwi wkładając rękę przez tylnią boczną szybe, zamykam, on otwiera, zamykam, on otwiera itd. Przestał, więc chce odjechać, nagle wchodzi mi do środka przez drzwi pasażera

... uciekam. Powracam na wyspe, spotykam te osoby z którymi byłem na początku, chcemy opuścić wyspę. Idziemy, idziemy, spotykamy ... Bronka K.

zaraz potem przychodzi Jarek K.

pyta Bronka czy ma papierosa, podpalam mu, Jarek spalił papierosa bez strzepywania popiołu i poszedł dalej. Bronek mówi, że doprowadzi nas bezpiecznie do portu, tak aby nas nie pozabijali, więc idziemy. Jest noc skaczemy po jakichś dachach, dochodzimy do portu, nagle otacza nas wojsko, Bronek przechodzi na ich strone i mówi, żeby nas zastrzelili ... strzelają, uciekam dalej po dachach i skacze z jednego z nich do wody. Koniec.
Miłej lektury;)