
Naukowcy z francuskiego instytutu INRIA zaprezentowali metodę
monitorowania użytkowników sieci BitTorrent w długim przedziale czasu. Dzięki temu możliwe stało się dokładne przeanalizowanie adresów internetowych poszczególnych komputerów oraz śledzenie wysyłanej i odbieranej przez nie zawartości.
Specjaliści monitorowali użytkowników BitTorrenta przez 103 dni. W tym czasie udało im się zebrać 148 milionów adresów IP oraz zidentyfikować dwa miliardy kopii materiałów, z których wiele okazało się być chronionych prawem autorskim.
Naukowcy wyodrębnili także adresy IP które przede wszystkim udostępniały zawartość. Okazało się, że w większości przypadków nowe materiały były rozpowszechniane od tej samej, stosunkowo niewielkiej puli adresów IP.
"Nie twierdzimy, że zatrzymanie tego typu dostawców treści jest łatwe, jednakże uderzenie w tak niewielkie źródła plików może uchronić przed miliardami pobrań. Dziwi nas również, że grupy antypirackie starają się zatrzymać miliony pobieraczy, zamiast skoncentrować się na dostarczycielach zawartości" - twierdzą specjaliści.
Luka pozwalająca na tak dokładne monitorowanie BitTorrenta leży w samym rdzeniu systemu - informują naukowcy. Luki te pozwalają nawet na identyfikację numerów IP ukrytych za usługami typu Tor. Trzeba jednocześnie zaznaczyć, że nie jest to błąd Tora, lecz specyfikacji BitTorrenta.
